top of page

Networking

W podcaście PR to nie Rocket Science Karolina Krzeska CEO agencji rozmawia z Robertem Zydel, dyrektorem Muzeum Etnograficznego na temat networkingu w instytucjach kultury. Jak ważny jest on w tej branży? Jakie różnice są między Polską kulturą oraz zagraniczną? Czy kina, muzea oraz instytucje powinny zatrudniać wewnętrzny PR czy korzystać z zewnętrznych specjalistów? Zapraszamy do wysłuchania.



Z tekstu dowiesz się:

  • Jak współpracują instytucje kultury w Warszawie

  • Które projekty są najlepiej odbierane przez publikę

  • Czy Polska kultura jest dostępna dla każdego i jakie są jej realia

  • Jakich artystów, projekty oraz profile warto śledzić w social mediach


Dziś chciałabym porozmawiać o PR oraz networkingu w kulturze. Czy uważasz, że jest on konieczny w twojej pracy, czy twoją rolą jest również utrzymywanie relacji z influencerami, artystami, światem biznesu, aby muzeum kwitło?

Uważam, że networking stanowi aż 40 procent mojej pracy. Moim zadaniem jest utrzymywanie tych relacji, ponieważ jest to kluczowe dla sukcesu muzeum. Jest mi o tyle łatwiej, że jeśli chcesz zaprosić kogoś na linię produkcyjną, to wyobrażam sobie, że nie jest ona tak ekscytująca jak wystawa artysty, którego nazwisko obiło ci się o uszy. Naszym atutem jest też to, że muzeum znajduje się w Warszawie, w centrum, przy dwóch liniach metra, więc nie ma problemu z transportem. Networking jest niezwykle ważny dla nas, dlatego staramy się odwiedzać inne instytucje muzealne w Warszawie oraz zapraszać innych muzealników na nasze wystawy, aby wymieniać się doświadczeniami na różnych poziomach. Naszym celem nie jest konkurowanie z innymi muzeami i wyrywanie sobie ludzi, ale raczej stworzenie atmosfery, w której zdecydują się oni odwiedzić dwa lub trzy miejsca w weekendowe popołudnia. Dlatego networking is a king.

Które projekty najbardziej zapadły ci w pamięć, zostały najbardziej pozytywnie odebrane przez publiczność w trakcie twojej pracy w muzeum?

Moim ulubionym projektem była Wiślana Ekspedycja Etnograficzna. W jej trakcie przemieściliśmy się z Warszawy, a dokładniej zrobiliśmy to, wychodząc po schodach Muzeum, po czym przez cztery dni płynęliśmy i wędrowaliśmy wzdłuż Wisły, aby dotrzeć do Płocka. Nagrywaliśmy materiały, kręciliśmy wideo, robiliśmy podcasty, pokazując jak niezwykła, jest Wisła – wciąż najbardziej nieuregulowana rzeka w centrum Europy. Projekt ten miał także wymiar networkingowy, odwiedzaliśmy różne instytucje, które znajdują się nad Wisłą, takie jak Muzeum Środkowej Wisły w Wyszogrodzie czy Muzeum na otwartym powietrzu w Wiączeminie. Tam doświadczyliśmy znakomitego brand experience’u w dziedzinie kulinarnej, a ja zostałem poczęstowany bardzo dziwną potrawą, ziemniakami z powidłami z buraka, które okazały się niezwykle smaczne. Ten projekt nie tylko spotkał się z uznaniem publiczności, ale także wzbudził zainteresowanie mediów – pisano o nim w gazetach oraz zyskał patronat radiowy. To był dla mnie moment, w którym publice spodobało się to, co robimy. Rozdzwoniły się telefony, ludzie chcieli zapisywać się na naszą ekspedycję. Przy takiej zwrotce uważam, że to było coś miłego i przyjemnego.

Co uważasz, jako ekspert o Polskiej kulturze, czy my aktualnie podążamy za trendami, czy też nasza jest zupełnie inna, odrębna?

Zacznijmy od początku, czyli finansowania, bo na początku zawsze jest pieniądz. Pracując w instytucjach kultury nie mamy tabelki w excelu, nie musimy obdzwonić 10 klientów, żeby zapewnić naszym pracownikom wypłaty. W Stanach Zjednoczonych czy Izraelu, konieczne jest aktywne poszukiwanie pieniędzy, nawet w dziedzinie kultury. Polska klasa średnia i wyższa wciąż się rodzą, a mecenat nie jest jeszcze rozwinięty. Mimo to kultura w Polsce nie jest droga. Porównując nas z Europą - wyjście do kina, czy też do muzeum, kosztuje podobnie jak w Portugalii czy Hiszpanii, ale pewno drożej jest we Francji czy w Niemczech. W Polsce dbamy o to, aby kultura była dostępna dla wszystkich, w tym dla młodzieży szkolnej, poprzez projekty takie jak „kultura za złotówkę”, w której dzieci płacą symboliczną złotówkę za bilet wstępu do muzeum lub na warsztaty. Mamy również zniżki dla seniorów oraz dla osób z niepełnosprawnościami. Pandemia dotknęła nie tylko Polskę, ale również Słowenię, Francję, Włochy, dlatego podejście do pewnych kwestii zmieniło się w naszych społeczeństwach. Zmagamy się z podobnymi problemami i staramy się je rozwiązywać razem, spotykając się również z innymi organizacjami kulturalnymi w całej Europie.

Uważasz, że instytucje kultury powinny skupić się na budowaniu wewnętrznych zespołów PR czy też lepszym rozwiązaniem dla nich jest korzystanie z usług zewnętrznych?

Prawda leży pośrodku, czy jak to się teraz modnie mówi: powinno się stosować rozwiązania hybrydowe. Pamiętajmy, że obszar kultury jest dość wrażliwy i te kryzysy są trochę inne i specyficzne. Kiedy myślę o naszych ostatnich, to cieszę się, że mamy na pokładzie kogoś, kto może szybko reagować, bo potrzebna jest tutaj wiedza insiderska na temat jakiegoś artysty, albo na temat praw autorskich. Natomiast ciężko mi sobie wyobrazić liczny zespół do spraw komunikacji w jakimkolwiek muzeum, ponieważ jest on często zespół usługowy i ma on wspierać w wielu działaniach. Ponadto fakt, że jesteśmy finansowani ze środków publicznych, sprawia, że nie musimy za wszelką cenę być zawsze i wszędzie widoczni. Warto korzystać z pomocy innych przy specjalnych wydarzeniach i wtedy posiłkować się firmami zewnętrznymi. Kalendarz muzealny wygląda tak, że są pewne okresy wzmożonej aktywności, zazwyczaj jest to wiosna oraz jesień. Możemy wtedy podpisać umowę na przykład na trzy miesiące, a w okresie wakacyjnym, gdy dzieje się trochę mniej, nie mamy konieczności wydawania pieniędzy na tego typu usługi.

Czyli wszystko zależy od celów i danego projektu, są również wydarzenia ogólnokrajowe, które trudno byłoby obsłużyć małemu zespołowi, kiedy najczęściej korzystacie z usług zewnętrznych?

Są takie wydarzenia, przykładowo za kilka tygodni. To jest wystawa Nikofora w Kownie, gdzie nie mamy wiedzy o rynku litewskim, nie znamy wielu dziennikarzy, którzy stamtąd pochodzą. Tutaj aż się prosi, aby skontaktować się z kimś, kto jest stamtąd, albo doskonale zna tamten rynek. Wydaje mi się, że tego typu projekty przede wszystkim wymagają dodatkowego, lokalnego wsparcia. Polecam Litwę, Łotwę i Estonie jako destynacje wakacyjne, jest tam naprawdę super.

Kogo twoim zdaniem warto teraz śledzić albo znać jakie persony, projekty, artystów w kulturze, które warto poznać? Z mojej perspektywy jako odbiorcy: tego jest naprawdę dużo, ale są takie wydarzenia, które zmieniają światopogląd, społeczeństwo?

Dla mnie osobą, która jest świetną przewodniczką, po świecie szeroko rozumianej kultury jest Szydłowska. To, co ona robi, gdziekolwiek się nie pojawia, zawsze sprawia, że jestem jej fanem. Followuje również kanał na Instagramie – kulturalniecom. Dla mnie z perspektywy mieszkańca Warszawy świetnym wydarzeniem, które prezentuje różne optyki jest Warsaw Gallery Weekend, który odbywa się co roku we wrześniu i ta impreza z roku na rok się rozrasta. Moim ulubionym festiwalem kulturalnym w regionie jest Transmediale, które odbywa się co roku w Berlinie. W dziedzinie kultury i


コメント


bottom of page